Pieniądze te są nieopodatkowane.
Znieczulenie nie jest złe. Za pierwszym razem nie urodziłabym bez niego, poród trwał prawie 24 godz., był STRASZNY. Po wielu godzinach męczarni (w tym 3 godz czekania na anestezjologa, bo był zajęty przy operacji), gdy w końcu podano mi Epidural, to mogłam nawet rozmawiać. Przy kolejnym porodzie też wzięłam Epidural, a potem okazało się, że nie był potrzebny, bo wszystko poszło szybciutko. Jest jeden minus takiego znieczulenia, miejsce po wkłuciu może boleć nawet do roku po porodzie... Mnie za pierwszym razem bolało 6 mies, a teraz zobaczymy, jestem 3,5 mies po. Ten ból to nie jest taki ból odczuwany non stop. W zasadzie na co dzień w ogóle go nie ma. Pojawia się, gdy kładę się spać na brzuchu. Wtedy budzę się z bólem tak przeszywającym, że nie mogę się odwrócić na bok. To jest taki ból, jak przy ucisku krążka międzykręgowego na nerw. Mam problemy z plecami i miałam oba bóle. Przy częstym zginaniu się do maluszka i dźwiganiu też może się pojawić, jako takie przeciążenie kręgosłupa. Co jest ważne, to nie zdarza się każdemu i nie jest uciążliwe. Ja bym ze znieczulenia z tego powodu nie zrezygnowała, trzeba tylko przed decyzją skonsultować się z położną jakie są rokowania co do długości porodu, bo ból nawet największy można znieść dopóki krótko trwa.